Zapraszamy do przeczytania wspomnień, którymi podzielił się z nami Pan Piotr!
Z rodzinnego albumu z
Bydgoszczą w tle. W okresie międzywojennym bardzo popularne były
zdjęcia robione przez zawodowych fotografów na ulicach miasta, tzw.
leiki, które za drobną opłatą odbierało się po kilku dniach w
pobliskich zakładach fotograficznych.
Rodzina Poniatowskich
przywędrowała z Kujaw do naszego miasta w poszukiwaniu lepszej
przyszłości. Szybki rozwój Bydgoszczy pod koniec XIX wieku
powodował osiedlanie się okolicznej ludności, która znajdowała
zatrudnienie w przemyśle i usługach. Jak wielu nowoprzybyłych
zamieszkali na Szwederowie. Szybko odnaleźli się w nowym
miejscu, a rodzina zaczęła się powiększać. Do I WŚ czas upływał
spokojnie, bez większych zawirowań. Z resztą w rodzinnych przekazach
ten czas to czas najlepszy dla rodziny a cesarz Wiluś zawsze był
darzony dużym sentymentem. Niestety dobre czasy skończyły się
razem z wybuchem Drugiej Wojny. W naszej rodzinie też nie obyło się bez
tragedii. Elegancki młodzieniec na zdjęciu to uczeń piekarski
Franciszek, który zginął na francuskim froncie. W okresie
międzywojennym wykształcone drugie pokolenie już pracowało w
bankach, na poczcie czy handlu. W latach dwudziestych Bydgoszcz była
miastem dwóch nacji i dlatego często dochodziło do małżeństw
polsko-niemieckich. Nie inaczej było w naszej rodzinie, za co
przyszło niektórym jej członkom za jakiś czas zapłacić. Koszmar
II WŚ prawie cała rodzina przeżyła w Bydgoszczy. Nie miejsce na
opisywanie wielu trudnych chwil i decyzji w tym narodowościowych
jakie przeżywała nasza rodzina. Dość napisać że udało się
przetrwać bez strat najgorszy czas.
Niestety 1945 rok nie był dla wielu bydgoszczan czasem wolności.
Także moja prababka tylko dlatego, że wyszła w latach trzydziestych za Niemca spędziła kilka lat w polskim, komunistycznym obozie pracy w Potulicach. Po powrocie z powodu obrażeń głowy przeżyła już tylko kilka lat.
Niestety 1945 rok nie był dla wielu bydgoszczan czasem wolności.
Także moja prababka tylko dlatego, że wyszła w latach trzydziestych za Niemca spędziła kilka lat w polskim, komunistycznym obozie pracy w Potulicach. Po powrocie z powodu obrażeń głowy przeżyła już tylko kilka lat.
Po 1956 życie wróciło do względnej normalności. Rodzina już na trwałe wrośnięta w Bydgoszcz dobrze radziła sobie w nowej rzeczywistości. Dopiero lata 70-te i wyjazdy na zachód spowodowały że większa część krewnych mieszka w Niemczech.
Pozostała
część rodziny nadal mieszka i pracuje w Bydgoszczy.
Rodzina
Poniatowskich zaznaczyła się także na kartach historii naszego
miasta dzięki wujkowi, który reprezentował bydgoskie wiosła na IO w Rzymie.
Na początku
lat osiemdziesiątych razem z kilkudzięsięcioma kolegami z
bydgoskiego WKU trafiliśmy z poboru do jednostki w okolice
Szczecina. Było w sumie fajnie, bo zawsze swoi to swoi. Mówiliśmy
tak jak w domach, wtracając co jakiś czas "nasze słówka
. Nie umknęło to uwadze kadry oficerskiej, szczególnie politycznej
i tak za kilka dni w obecności całego batalionu zostaliśmy
skarceni i upomieni z odesłaniem do regulaminu gdzie było napisane, że dbałość o język ojczysty w mowie i piśmie jest pierwszym
obowiązkiem żołnierza. Trzeba było uważać jak się mówi ale i
tak w rozmowach między sobą nikt nie zapomniał wtrącić naszego
"ja".
Czekamy na wasze maile - gwarabydgoska@gmail.com
Bądź na bieżąco dzięki facebookowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz